środa, 20 marca 2013

PROLOG


Marzec. Wiosenne słońce zaczynało w końcu grzać.  Julia siedziała w szkole na niemieckim. Nie darzyła szczególną sympatią ani lekcji ani nauczycielki, mimo wielkiej miłości do Niemiec. Zawsze, kiedy miała wejść do Sali nr 13 chciało jej się płakać. Nasuwa się pytanie:, Dlaczego nie zmieni języka na inny? Gdyby to było takie proste. Wszystko wina ukochanej pani dyrektor. Nie znosi zmian i próbuje wmówić uczniom, że niemiecki bardziej przyda się im w życiu. Taka jej prawda, nie wie, co czeka absolwentów,   ale już mówi, co bardziej im się przyda. Niestety. Szkoła, to szkoła, a ona tam rządzi. Trudno.  To jednak nie zmieni faktu, że niemiecki nie chce wejść Julii za nic do głowy.  Słówka, zwroty, nic.  Zupełnie inaczej jest z piłką nożną. To ma opanowane do perfekcji. To było to, co sprawiało jej radość. Oglądanie meczy, kibicowanie i te emocje, które temu towarzyszyły. Kochała to.

To właśnie dzięki piłce poznała wielu swoich znajomych. Dzieliła z nimi swoją pasję, a przy okazji poszerzała horyzonty. I tak na jej drodze stanął Mario Goetze. Przystojny, młody a do tego piłkarz. Właśnie o takim facecie marzyła. A przynajmniej tak jej się wydawało.  Nie miała nawet dużego problemu z tym, że był zawodnikiem BvB- klubu, którego nienawidziła, głównie z powodu wielkiego szumu wokół grających tam Polaków, głównie Roberta Lewandowskiego. Jednak oglądała często Bundesligę, głównie dlatego, że jej serce, zaraz po Realu Madryt, było oddane Bayernowi Monachium na równi z Arsenalem Londyn.  Pokochała ten klub tak samo jak całe Monachium. Wystarczyło, że mieszkała tam przez 2 tygodnie i to wystarczyło.  Chyba wtedy zrozumiała, że naprawdę kocha piłkę i musi zacząć cos z tym robić. No i poleciało. Mecze, kibicowskie znajomości i imprezy. I właśnie tak poznała swojego obecnego partnera, czyli właśnie Mario. Na imprezie. Jednak historia ich znajomości jest tak pogmatwana, że zostawię ją dla waszej wyobraźni. Jednak jedno jest pewne. W tym momencie swojego życia Julia była najszczęśliwszą osobą. Miała wspaniałego faceta, piękne mieszkanie i cudownych znajomych. Jedyne, co jej mogło przeszkadzać, to nie najlepsze wyniki w szkole, bo stać ją było na więcej. Jednak to, co miała jej wystarczało. Żyła każdym dniem jak tym ostatnim. Takie było jej motto.
 


______________________________

Taki prolog, mam nadzieję, że nie wyszło najgorzej i spodoba się Wam. 
Chciała bym, żeby ten blog miał chociaż jednego stałego czytelnika, bo czym jest nadawca bez odbiorcy. Liczę na Was miśki i wymyślam dalsze części ;* 

2 komentarze:

  1. kochana :* czekam na następne! ja już jestem stałym czytelnikiem :D
    zapraszam wszystkich do siebie : http://footballzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana! Bardzo mis się podoba :)

    OdpowiedzUsuń