poniedziałek, 25 marca 2013

Trzecia.


Trójka powinna być dłuższa, ale nie mam dziś głowy, żeby myśleć a chcę dodać to, co wymyśliłam. Dziękuję Martynie za pomysły, za to, że ciągle mnie męczy o kolejne części, pomaga w pisaniu narażając nasze życie na polskim, poddaje pomysły, wymyśla ze mną historie idąc do szkoły albo domu. Kocham Cię. <3
Przepraszam Lirę za to, że nie ma Mesuta w tej części, ale mam dla niego specjalną rolę i obiecuję, że w 4 będzie. ;*
Może tą częścią uda mi się Was zaciekawić, mam taką nadzieję. Miłego czytania :3

PROSZĘ O KOMENTARZE, ŻEBYM WIEDZIAŁA DLA KOGO PISZĘ ;)
DZIĘKUJĘ. <3

_________________________

8 maj. Jutro urodziny Julii. Od tygodnia Mario stara się przygotować dla niej przyjęcie. Z jednej strony niespodzianka urodzinowa. Z drugiej pewna forma przeprosin za jego długą nieobecność, z powodu wakacji piłkarskich i za to, że ich kontakt pogorszył się. Mario nie wiedział czy czuje to co wcześniej, ale Julia była dla niego ważna. Nie chciał jej ranić. Starał się. Odkąd współpracuje z dziewczyną od organizacji imprez coraz więcej myśli. O Julii. O swoich uczuciach. O NICH.

(z perspektywy Mario)
Pojechałem do biura Marty by dopracować szczegóły imprezy. Denerwowałem się. Chciałem aby wszystko wyszło jak najlepiej. Impreza już jutro, a my nie mamy prawie niczego. Przeraża mnie to. Ale w końcu jestem facetem, nie poddam się i będzie idealnie, wierzę w to. Właśnie wchodziłem do firmy, która pomagała mi z imprezą, kiedy dostałem SMS od Julki:
”Cześć misiek ;* Dzisiaj piątek, a ja mam już wymyślony pewien plan? Co ty na to? KC. <3”
Czytając wiadomość uśmiechnąłem się. Była taka słodka, nawet gdy jej nie widziałem. Zawsze wiedziała co na mnie działa i kiedy napisać. Odpisałem jej, że oddaję się w jej ręce i czekam na wieczór, po czym schowałem telefon do kieszeni. 5 minut później byłem już w gabinecie Marty, która przedstawiła mi co przygotowała. Przez te 3 dni przygotowała plan przyjęcia i dekoracje, rozesłała zaproszenia do znajomych z listy gości, którą przygotowałem wcześniej  i zrobiła wszystko co było potrzebne. Odetchnąłem z ulgą, teraz tylko musimy trzymać kciuki, żeby wszystko wypaliło. Dałem Marcie klucze do mieszkania, bo nie wiedziałem kiedy chcą zacząć, a po drugie najprawdopodobniej dziś zostaję u Julii. Zacząłem się zbierać. Wtedy Marta podeszła do mnie i stojąc nade mną chwyciła moje ramię. Powiedziała:
- Mam nadzieję, że wszystko się uda. Że cały efekt spodoba Ci się. To chyba jeden z moich lepszych projektów i też się boję. Ale dobrze, że zgłosiłeś się do nas. Cieszę się, że poznałam Ciebie. – i uśmiechnęła się.

- Ja również, i mam taką samą nadzieję. Wszystko dla młodej, muszę jej wynagrodzić wszystko co się działo. – oparłem głowę o talię dziewczyny- Strasznie to trudne. Ale miłe. Miłość jest dziwna. Ale nie przyszedłem tu gadać.- podniosłem się z krzesła i stanąłem obok Marty-  Dziękuje Ci za to co zrobiłaś. Jesteś nieoceniona. Chcę, żebyś przyszła na imprezę. W końcu to też twoja zasługa. Poznasz Julkę, na pewno się polubicie. To co, przyjdziesz?
- No jasne. Bardzo się cieszę, z tego zaproszenia- uśmiechnęła się dziewczyna.
-  To bardzo dobrze. Dobra ja lecę, bo na pewno masz jeszcze dużo pracy. No to do jutra- przytuliłem dziewczynę, pocałowałem w  policzek i wyszedłem z budynku.
Była 13. Julka kończyła szkołę za 20 minut. Postanowiłem po nią pojechać. 10 minut później byłem już na miejscu.

(perspektywa Julii)
Historia to zło. Szczególnie rozszerzona. Ale sama wybierałam profil, przeżyję. Zostało 10 minut do najlepszego weekendu życia. W szkole piszą matury więc mamy ponad 2 tygodnie wolnego. Jeszcze jutro moje urodziny. Chcę, żeby ten czas był niezapomniany i cudowny. DZWONEK. W końcu weekend. Teraz kawiarnia z dziewczynami, ploteczki i takie tam. Później wrócę do domu, ogarnę coś, bo mamy jak zwykle w weekend nie ma, przygotuję się i możemy wyruszać w miasto z Mario. Wyszłam z klasy i w grupie ruszyłyśmy w stronę drzwi. Wyszłyśmy ze szkoły, a za bramą zobaczyłam Mario. Zdziwiło mnie to bo miałam inne plany na południe. Ale ucieszyłam się gdy go zobaczyłam. Dziewczyny doszły to bramy wolniej a ja podeszłam szybko do mojego faceta. On złapał mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował. Czemu tak bardzo kocham te pocałunki? Może z powodu szczęścia jakie wtedy czuję. Radość i bezpieczeństwo. Po chwili chłopak cofnął się, obrócił mnie, pociągnął na siebie i objął. Tak stojąc i opierając się o samochód czekaliśmy na dziewczyny, właśnie podchodzące do nas. Chłopak odezwał się jako pierwszy.
- Cześć dziewczyny. Co tam, macie jakieś plany w których właśnie wam przeszkodziłem?
- Nie no nie przeszkodziłeś- zaśmiała się Ola
- Miałyśmy iść do kawiarni posiedzieć- powiedziała Monika
- Ale wiesz, jeśli chcesz to możesz iść z nami- zaproponowała Aga
- No w sumie, mogę- powiedział Mario i zaprosił dziewczyny do samochodu. Fakt, było nas 6 ale to tylko 2 ulice dalej więc dziewczyny ścisnęły się z tyłu i pojechaliśmy. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, zajęliśmy duży stolik i dostaliśmy menu. Poszłam z Anką do łazienki, ogarnąć trochę siebie, a Mario został z dziewczynami.  Gdy wróciłyśmy zamówienia były już na stoliku. Mario zamówił moją ukochaną szarlotkę i smoothy dla mnie, tak jak kocham. Znał mnie lepiej niż myślałam. Niestety poszedł, mówiąc że ma dużo do załatwienia. Potem dziewczyny zaczęły gadać o chłopakach w naszej szkole. Fakt jest kilku bardzo ciekawych. Można by było się brać. Ale teraz nikogo nie szukam. Jestem szczęśliwa.
(…)
Cały wieczór udał się. Mario przyszedł, poszliśmy do kina na jakąś komedię romantyczną, ale filmu prawie w ogóle nie obejrzałam przez niego, potem pojechaliśmy do mnie i tak siedzimy. Na kanapie z jedzeniem i piciem i włączonym meczem. Z nim mogę tak leżeć całe życie.
(…)
Obudziłam się rano, Maria nie było. Zdziwiłam się, poszłam do łazienki no i znalazłam zgubę. Jak zawsze musi wyglądać idealnie. Aż sama się boję, bo nie wyglądam ani trochę tak wspaniale. Ale on nadrabia, za wszystkich. Uśmiechnęłam się stojąc w drzwiach, gdy się obrócił.
- Dzień dobry mała, wyspana?
- Z Tobą zawsze się wysypiam, nawet jeśli śpię krótko- odparłam i przytuliłam się do niego.
- Bardzo się cieszę. Idę do piekarni, chcesz coś?
- Zrób mi niespodziankę, sam wybierz coś dobrego.
- Okejeczka, będę za 30 minut słońce- powiedział i wyszedł z mieszkania.
Poszłam się wykąpać, w końcu dziś urodziny, muszę jakoś wyglądać. Ogarnęłam włosy, twarz i siebie ogólnie, poszłam do pokoju, wybrałam jedną z moich ulubionych sukienek i założyłam beżowe baleriny. Na polu było ciepło, wiedziałam o tym. Spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, by była gotowa do zabrania. Potem poszłam do salonu, posprzątałam go i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Akurat był jakiś magazyn sportowy więc zostawiłam i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się po jakichś 3 godzinach, po czym poszłam do kuchni zrobić kawę. Była już 18. Trochę dnia mi uciekło. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, a mianowicie gdzie Mario? Na pewno gdzieś się zasiedział, ale mógł chociaż napisać SMS. On jest taki roztrzepany, że nawet nie wiem czy pamięta, że ma telefon. Wariat. W tym momencie odezwał się mój telefon. To był on. Szybko odebrałam.
- No gdzie Ty jesteś? Martwiłam się.
- Możesz przyjść do mnie? Muszę Ci coś pokazać.
- Jezu, 
stało się coś? Będę za minutę. – rozłączyłam się, szybko wzięłam torbę, zamknęłam mieszkanie i poszłam do Mario. Na szczęście mieszkał 2 ulice ode mnie, więc szybko się tam dostałam.

sobota, 23 marca 2013

Druga.


Dwójka, może nie tak cudowna jak na innych blogach ale jest. Tutaj poznacie historię znajomości Mario i Julki. Może nie najlepsza i strasznie dziwna ale nic. Wyobraźni nie zatrzymasz. W tym rozdziale pojawia sie kolejna postać, mianowicie Natalia, która może pżóniej wiele znaczyć. Ale to wszystko przed nami. :)
Jest jeszcze Ewa, Benni i inni chłopcy, ale oni tylko epizodycznie się pojawiają. (Benek dla Blanci, żeby się nie denerwowała na Mario ;* )
Mam nadzieję, że się wam spodoba no i do kolejnego miśki! ;*

PS: Proszę o komentarze, jeśli przeczytaliście bo chcę wiedzieć kto czyta (oprócz Iri, która zawsze pisze <3 ). Z góry dziękuję :)
_____________________

Kawiarnia na rogu najbardziej ruchliwej ulicy w mieście. Dwie przyjaciółki siedzą w kącie pomieszczenia i piją kawę. Nie widziały się od czasu przeprowadzki Julii. Stęskniły się za sobą, za plotkami i wszystkim, co je połączyło. Natalia postanowiła odwiedzić swoją bratnią duszę po pół rocznej rozłące.  Brakowało jej Julki. Mimo tego, co przeszły, kochała ją strasznie. Ale wiedziała, że nie może z tym nic zrobić.  Może jedynie dzwonić i czekać na odwiedziny jednej, bądź drugiej strony.

- Jeeju, jak ja Cię dawno nie widziałam. Opowiadaj, co u Ciebie? Jak życie? Przyzwyczaiłaś się już do mieszkania tylko z mamą? Jakich masz znajomych? Lepsi od nas? Kim był ten chłopak? Jak szkoła? Kurczę, mam tyle pytań, no mów. – Natalia nie mogła skończyć mówić, tak wiele chciała się dowiedzieć od przyjaciółki, że nie wiedziała od czego zacząć.
- Spokojnie, Natala, przecież wiesz, że  Ci opowiem.  Tylko nie wszystko na raz. Musisz uzbroić się w cierpliwość.  Co chcesz wiedzieć na początku?
- Mama. Jak tam sytuacja? Radzicie sobie?
- No tak, czemu miły byśmy sobie nie radzić. Ogarnęłyśmy wszystko razem i żyjemy. A ja chyba zrozumiałam to, że to była dobra decyzja. Bo inaczej, do dziś były byśmy na dnie.
- To strasznie się cieszę, a co z tatą?
- Tatą? Tata próbuje przekonać mamę do zmiany decyzji, ale my wiemy, że to tak zostanie. Bo za dużo rzeczy się stało. A ja staram się jeździć do niego przynajmniej raz w miesiącu, więc odwiedzam go.
- Jesteś u taty i nic mi nie mówisz? Taka przyjaciółka.- mówiła Natalia, śmiejąc się
-Weź, wiesz, że gdybym miała czas to dała bym Ci znać. Tam jestem taka roztrzepana i nieogarnięta, że trudno mnie złapać.
- Wiem, rozumiem. Jak zwykle zakręcona. A jak szkoła, znajomi?
- Nawet nie wiesz jak mi się udało. Mam wspaniałą klasę, wiele osób z niej stało się dla mnie bardzo ważne i to dzięki nim czuję, że żyję. Tak prawdziwie. No i jeszcze Mario.
- Mario? To ten chłopak, który Cię przywiózł? Jesteście razem?
- Tak, od pół roku. On jest wspaniały. Taki kochany i czuły. Do tego spontaniczny. Ale też potrafi pokazać pazury. Jest uosobieniem tego czego potrzebuję. Czuły chłopiec z drugim, niegrzecznym obliczem. I w sumie nie wiem, czy ja zasługuję na takiego kogoś.
- Jula, zasługujesz, bo sama jesteś wspaniała. A jak to się stało, że się poznaliście?
- Śmieszna historia, powiem Ci. No więc tak.

4 miesiące temu, razem z Ewą, koleżanką z mojej klasy postanowiłyśmy się oderwać od wszystkiego i iść na imprezę. Okazja była, bo Ewka ma super świetnych rodziców a mojej mamy jak zwykle w weekend nie było, bo szkolenia. Poszłyśmy czegoś poszukać. No ale nasze ukochane miasto jest takie, że nic nigdzie się nie działo. Zadzwoniłyśmy do jej brata. A że on ma 25 lat no to inteligentny zabrał nas same nie wiemy gdzie, no ale nic, obiecał, że nas odbierze to tyle nam wystarczyło. Po chaosie panującym przy wejściu, zorientowałyśmy się, że to jakiś bardzo dobry klub. No ale co, chciałyśmy się naprawdę oderwać od wszystkiego więc lepiej dla nas. Weszłyśmy pewnym krokiem, obydwie w świetnych sukienkach i szpilkach i oniemiałyśmy. W klubie było nie wiem ilu piłkarzy. Tych prawdziwych, nie takich okolicznych. PRAWDZIWYCH i ZNANYCH! To nic, że byli z Bundesligi, którą się wcale tak bardzo nie interesuję, ale to byli PIŁKARZE! Umarłam normalnie i nie mogłam się ruszyć. Chciałam iść tam i z nimi pogadać, a z drugiej strony uciekać. I nie wiedziałam jakim cudem Alek nas tu przywiózł. No dopiero po chwili, jak ochłonęłam trochę to zorientowałam się, że gra on w klubie, który przez ostatni miesiąc trenował z klubami z Niemiec. A my z nimi jeździłyśmy jako bidonowe, haha. No tak, teraz wszystko jasne. Dobrze wiedział jak kocham piłkę, idiota. Dobra. Teraz dopiero zaczęło się ciekawie…
Patrząc na tych wszystkich ludzi, powiedziałam Ewie, żebyśmy szły do toalety, bo muszę zobaczyć jak wyglądam. No ale ona już została omotana przez Benedikta Howedesa, jak większość lasek ale nie ja. Co one w nim widzą? Nie wiem. Dobra, czasem jest zabójczy no ale to czasem. Najważniejsze, że mnie nie rusza. Cieszą się z tego, nawet bardzo. Nie ulegam jego ‘urokowi’ jak to niektóre mówią. Mam innych piłkarzy w mojej głowie. Niewielu z Niemiec, ale też są. Nie ważne. Patrząc, na Ewkę postanowiłam iść sama. Weszłam do damskiej toalety i odetchnęłam z ulgą. Nikogo nie było i mogłam się uspokoić. Wyjęłam z mojej torebki puder oraz tusz do rzęs i poprawiłam makijaż. Nie było najgorzej, jakoś wyglądałam. Usiadłam obok umywalki by przemyśleć to co się dzieje. Nie wierzyłam, że jestem w takim miejscu. „Chyba tutaj zostanę bo tam umrę” pomyślałam. Ale nie wiedziałam, że to dopiero początek.  Kiedy tak siedziałam zwinięta w kulkę, ciągle myśląc o tym co się dzieje, drzwi się otworzyły i wszedł ON. Wiedziałam kim był i kochałam go od dawna. Piękny, niewinny, wspaniały i taki dość zmieszany moim widokiem Goetze.
- Yyy, chyba nie te drzwi- powiedział- ale może dobrze, że się tu znalazłem. Coś się stało?
- Nie,  nie po prostu jestem zaskoczona swoją obecności tutaj. Zupełnie tu nie pasuję.- powiedziałam i z moich oczu popłynęła mała łza.
- Mała, nie płacz. Jak to nie pasujesz? Jesteś śliczną dziewczyną a my jesteśmy niezłymi chłopakami- roześmiał się Mario- I mówię to naprawdę, nie tylko po to, żeby Cię pocieszyć. Widziałem Cię przy wejściu z koleżanką, a później zniknęłaś. Pomyślałem, że pewnie tutaj Cię znajdę. – uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Wiem kim jesteś, uwielbiam Cię, jesteś niesamowitym piłkarzem. A ja? Zwykła dziewczyna, która nie wiem jakim cudem znalazła się w takim klubie i jeszcze rozmawia z kimś takim. Zabijcie mnie albo powiedzcie, że to sen, bo nie wierzę.
- A teraz uwierzysz?- Mario podszedł do mnie, ujął delikatnie moją twarz, otarł kciukiem łzy z moich policzków i pocałował mnie. Nie spodziewałam się tego. Wszystkiego innego, ale nie tego. Zdrętwiałam, ale po kilku sekundach to zrozumiałam i poddałam się mu. Ten pocałunek był pierwszym, tak namiętnym i wspaniałym w moim życiu. Wtedy myślałam, że ostatnim. Wtedy byłam tego pewna. Nie wiedziałam co będzie dalej. Po chwili cofnął się i popatrzył w moje oczy. – Wierzysz teraz, że jesteś wspaniała i niesamowita, i że nadajesz się tutaj?
- Może tak ale tylko z Tobą, sama nic nie znaczę - przytuliłam się do niego a on ścisnął mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać. Czułam jego oddech na szyi a razem z tym czułam się bezpiecznie. Mimo, że znałam go kilka minut, wiele o nim wiedziałam i zawsze sądziłam, że jest dokładnie taki. Taki jak wtedy.
Później cała impreza minęła, oczywiście Mario nie chciał mnie nigdzie puścić samej, poznał mnie z kilkoma swoimi kolegami z drużyny, której i tak nie cierpię mimo tego, że są straszliwie mili. Ewka szalała sobie na parkiecie więc trudno było ją złapać. W momencie, gdy byłam koło niej powiedziałam, żeby się nie martwiła ja jakoś dostanę się do domu. Koło godziny 2 w klubie było o wiele mniej ludzi, niż na początku.  Wtedy Mario postanowił zabrać mnie stamtąd. No nic, ufałam mu no to pojechałam z nim i myślałam, że ten wieczór lepszy być nie może. A był. Zabrał mnie do swojego mieszkania, gdzie na balkonie przygotowana była kolacja. Nie wiedziałam jak i kiedy to zrobił ale czułam się cudownie. Znał mnie tak krótko a tyle robił. To było niesamowite. Kiedy tak siedzieliśmy na balkonie, powiedział mi, że zauważył mnie na treningu i wtedy już chciał mnie poznać. Ale nie udało się i zgadał się z Aleksem żeby nas przywiózł. I wtedy ten spisek wyszedł na jaw. Chciałam ich za to zabić, a z drugiej strony byłam szczęśliwa. Pierwszy raz ktoś się starał o mnie. To miłe uczucie. Reszta wieczoru była bardzo przyjemna i urocza. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam, wiem tylko, że z nim. To był wspaniały dzień i na pewno go nie zapomnę. No a potem tak wyszło, że Mario poznał mamę, ona go strasznie polubiła i można powiedzieć, że mieszka z nami bo jest u mnie 5 dni w tygodniu oczywiście z nocami. No i tyle.
Taka nasza mała historia :)


- Jejku, jakie to piękne jest. Nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę. – powiedziała Natalia, gdy skończyłam opowiadać- szczęściara z Ciebie.
- Tak, teraz mi to mówisz, ale to, że jesteś z Maćkiem od 3 lat to nie jest szczęście? Weź się już nie pogrążaj- powiedziałam do niej  z uśmiechem.
- Dobra, dobra. Najważniejsze, żeby było wspaniale, a widzę że jest. Nawet nie wiesz jak się cieszę- przyjaciółka przytuliła mnie- to co, teraz idziemy zaszaleć?
- Chodźmy- zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w stronę Galerii Handlowej. Później cały dzień minął bardzo szybko, Natalia musiała wracać a ja cieszyłam się z tego spotkania. No i przypomniałam sobie wszystko z tamtej nocy na nowo. 

środa, 20 marca 2013

Pierwsza.

Napisałam pierwszą część i mam nadzieję, że się spodoba ;)
Chciałam tylko dodać jedną rzecz. Noże narracja będzie trochę pogmatwana, Jednak w dialogach chciałam użyć pierwszoosobowej a opisy w trzecio i tak jakoś wyszło. Ale postanowiłam i tak zrobiłam. Na początku będzie krótki opis, jakby z perspektywy innej osoby a potem całość opisywana oczami Julii. Mam nadzieję, że się nie pogubicie :)

Miłej lektury! :*

____________________________________________


Sobotni wieczór. Biały salon pełny storczyków, rozświetlony blaskiem 4 lamp. Gdzieniegdzie rzucone męskie ubrania, jak to zwykle bywa w domu, gdzie jest facet. Julia siedziała na dużej, białej, skórzanej kanapie, otoczona zeszytami, książkami i kserówkami. Niemiecki. Właśnie to on. Jak zwykle on zajmował jej cały czas wolny. Tylko dlaczego niszczył sobotnie plany? No tak. Zbliżający się sprawdzian z dużego materiału nie dawał jej spokoju. Chciała w końcu dostać dobrą ocenę, żeby mieć przez chwilę spokój. Obiecała to sobie i zrobi tak.

Mario wychodząc z łazienki w krótkich spodenkach i koszulce stanął w drzwiach. Po chwili wszedł do pokoju i uśmiechnął się.
- Nie spodziewałem się takiego widoku- powiedział widząc mnie na kanapie z otwartymi książkami i zeszytami
- Zamknij się! Mam za 4 dni test z niemieckiego a nie umiem zupełnie nic. Na dodatek ta kobieta mnie nienawidzi.
- Oj, no na pewno nie jest tak źle. Przecież jesteś mądrusiem- zaśmiał się
- Taa, na pewno. I to szczególnie z niemieckiego. Weź skończ.
- Dobra. Pokaż, co tu masz. – przesunął stos zeszytów rozłożonych na kanapie i usiadł obok mnie- Hmm.. Czas wolny, podróże, imprezy… no wiesz, kto jak kto, ale Ty powinnaś dobrze rozumieć te tematy- powiedział Mario śmiejąc się.
- Ooo nie, tak rozmawiać nie będziemy. To wcale nie jest takie śmieszne i oczywiste, kolego. Doigrałeś się. Nie rozmawiam z Tobą- powiedziałam i siadając po turecku z książką na kolanach odwróciłam się plecami do niego. Chłopak wstał z kanapy i odszedł. Nie spodziewałam się takiej reakcji. W sumie było mi trochę przykro z tego powodu, ale musiałam się uczyć. To było dla mnie w tym momencie priorytetem. Znów zaczęłam czytać te głupie słówka. Powoli łapałam o co chodzi i zaczynałam ogarniać cały ten dział. Jednak to nadal nie było to czego oczekiwałam. No i było coś co zaprzątało mi głowę przez cały czas. Coś, a może ktoś. Tak, to ktoś. To był Mario.

Po 40 minutach ciszy znów poczułam czyjąś obecność w salonie, wiedziałam, że to mój facet, ponieważ byliśmy sami. Moja rodzicielka wyjechała na cały weekend na szkolenie. Oczywiście mama jak to mama ciągle dzwoniła i mówiła, żebym pamiętała o szkole i o nauce i bla, bla, bla jak to mama zostawiająca córkę na kilka dni z chłopakiem. Najgorsze scenariusze. Ale wiedziała, że jesteśmy normalni i poradzimy sobie. No ale nic, za to ją kocham.
Poczułam ruch kanapy, zaraz za mną.
- Dobra, Juli bez fochów. Przepraszam. – objął mnie od tyłu i oparł głowę na moim ramieniu – przecież wiesz, że jeśli chcesz to mogę Ci pomóc z tym niemieckim. Wystarczy, że ładnie poprosisz- powiedział uśmiechając się bardzo uroczo.
-No tak, zawsze ja proszę Cię o wszystko, nie rozumiesz tego, że chcę być samodzielna? Działać bez niczyjej pomocy?
- Wiem słońce, ale nie sądzisz,  że może tak było by prościej? Może wtedy byś coś załapała
- Hmm, no dobra, więc co takiego powinnam zrobić? – spytałam, odwracając się do niego
- Na początek, to ty się koleżanko rozluźnij, bo słabo będzie
- Łatwo Ci mówić, rozluźnij się. Mam się tu uczyć cholernego niemieckiego a przede mną siedzi cholerny Niemiec i się ze mną droczy. I jak ja się mam rozluźnić? – spytałam śmiejąc się
- Za tego cholernego Niemca to sobie zobaczysz- odparł
- Jejuu, no wiesz o co mi chodzi. O to, że jesteś cholernie przystojny miśku
-Yhy, yhy na pewno. A teraz mówię do Ciebie śmiertelnie poważnie. Ogarnij nerwy i wrzuć na luz bo inaczej kiepsko.
- Możesz sobie mówić, ale Ty nie wiesz, jakie to dla mnie ważne. Jeszcze jedna słaba ocena i ona mnie zniszczy. Nie rozu…- nie zdążyłam skończyć zdania, bo zamknął mi usta pocałunkiem. Tak, musiał akurat teraz, kiedy byłam tak strasznie zdenerwowana na niego i na tą kobietę. No ale chyba tego potrzebowałam. Chwili oderwania i poczucia bliskości drugiej osoby. Teraz wiedziałam, że nie jestem sama i że on mi pomoże. Że nie pozwoli mi się zadręczać tą szkołą i wszystkim co niszczy mój humor.  Trwając tak uniósł mnie lekko w górę sadzając na kolanach i obejmując w pasie. Czułam, że to zrobi. Często to robił i podobało mi się. Czułam wtedy, że chce być jeszcze bliżej mnie. Tak blisko jak tylko mu pozwolę. Cieszyłam się, że nie naciskał na mnie zbytnio, wiedział, jaka jestem. Wystarczy krok za daleko i może zniszczyć wszystko. Kochałam Go za to, że wiedział ile może. Wplotłam palce w jego włosy, które były jeszcze mokre. Podobało mi się to tak samo jak jego uśmiech. Taki niewinny i prosty. Matko, co ja mówię, kocham Go całego za wszystko. Za każdy nawet najmniejszy gest skierowany w moją stronę. I pomyśleć, że kiedyś marzyłam o kimś takim a teraz jest mów. Teraz wiem, że jestem szczęśliwa. Tak, to jest szczęście.


(…)

-Schenken?
- No podarować
- Kaufen?
- No jak to co, kupować
- Brauchen?
- Hmm, potrzebować?
- Pytasz się jeszcze. Tak. A bewundern?
- Hmm, podziwiać- powiedziałam patrząc na jego tors z podziwem jak samo słówko wskazuje, po czym zaczęłam się śmiać.
- Kurde, takim sposobem to ty chyba wszystkie słówka zrozumiesz- odpowiedział
- Wiem, bo mam najlepszego nauczyciela na świecie- wstałam z kanapy, pocałowałam go delikatnie i przelotnie, po czym ruszyłam w stronę kuchni.
- Dobra, dobra. A panna gdzie się wybiera?
- Do kuchni, Panie Muszę Wszystko Wiedzieć, zgłodniałam przez te 3 godziny gadania- uśmiechnęłam się i wyszłam z salonu.

PROLOG


Marzec. Wiosenne słońce zaczynało w końcu grzać.  Julia siedziała w szkole na niemieckim. Nie darzyła szczególną sympatią ani lekcji ani nauczycielki, mimo wielkiej miłości do Niemiec. Zawsze, kiedy miała wejść do Sali nr 13 chciało jej się płakać. Nasuwa się pytanie:, Dlaczego nie zmieni języka na inny? Gdyby to było takie proste. Wszystko wina ukochanej pani dyrektor. Nie znosi zmian i próbuje wmówić uczniom, że niemiecki bardziej przyda się im w życiu. Taka jej prawda, nie wie, co czeka absolwentów,   ale już mówi, co bardziej im się przyda. Niestety. Szkoła, to szkoła, a ona tam rządzi. Trudno.  To jednak nie zmieni faktu, że niemiecki nie chce wejść Julii za nic do głowy.  Słówka, zwroty, nic.  Zupełnie inaczej jest z piłką nożną. To ma opanowane do perfekcji. To było to, co sprawiało jej radość. Oglądanie meczy, kibicowanie i te emocje, które temu towarzyszyły. Kochała to.

To właśnie dzięki piłce poznała wielu swoich znajomych. Dzieliła z nimi swoją pasję, a przy okazji poszerzała horyzonty. I tak na jej drodze stanął Mario Goetze. Przystojny, młody a do tego piłkarz. Właśnie o takim facecie marzyła. A przynajmniej tak jej się wydawało.  Nie miała nawet dużego problemu z tym, że był zawodnikiem BvB- klubu, którego nienawidziła, głównie z powodu wielkiego szumu wokół grających tam Polaków, głównie Roberta Lewandowskiego. Jednak oglądała często Bundesligę, głównie dlatego, że jej serce, zaraz po Realu Madryt, było oddane Bayernowi Monachium na równi z Arsenalem Londyn.  Pokochała ten klub tak samo jak całe Monachium. Wystarczyło, że mieszkała tam przez 2 tygodnie i to wystarczyło.  Chyba wtedy zrozumiała, że naprawdę kocha piłkę i musi zacząć cos z tym robić. No i poleciało. Mecze, kibicowskie znajomości i imprezy. I właśnie tak poznała swojego obecnego partnera, czyli właśnie Mario. Na imprezie. Jednak historia ich znajomości jest tak pogmatwana, że zostawię ją dla waszej wyobraźni. Jednak jedno jest pewne. W tym momencie swojego życia Julia była najszczęśliwszą osobą. Miała wspaniałego faceta, piękne mieszkanie i cudownych znajomych. Jedyne, co jej mogło przeszkadzać, to nie najlepsze wyniki w szkole, bo stać ją było na więcej. Jednak to, co miała jej wystarczało. Żyła każdym dniem jak tym ostatnim. Takie było jej motto.
 


______________________________

Taki prolog, mam nadzieję, że nie wyszło najgorzej i spodoba się Wam. 
Chciała bym, żeby ten blog miał chociaż jednego stałego czytelnika, bo czym jest nadawca bez odbiorcy. Liczę na Was miśki i wymyślam dalsze części ;* 

No to zaczynamy :)

Cześć miśki! ;*

Już od bardzo dawna zabieram się do pisania bloga z opowiadaniem o miłości dziewczyny i piłkarza. Kocham czytać takie blogi i zawsze sama chciałam tego spróbować. Ale jakoś nigdy nie miałam czasu i jakichś większych chęci, by to zacząć. No i dziś, siedząc na niemieckim i czekając aż klasa skończy pisać kartkówkę ( nie pisałam kartkówki bo byłam chora i miałam zgłoszone nieprzygotowanie - żeby nie było, że się nie uczę :D ) pomyślałam sobie: 'Kurde, i tak Ci się nudzi, weź zacznij coś pisać' no i poszło. Wymyśliłam cały prolog i fragment pierwszej części. I chyba się trochę wkręciłam ;)

Tak więc opowiadanie to będzie sama nie wiem o czym. Myśl przewodnia to miłość zwyczajnej dziewczyny i wspaniałego piłkarza. Miłości, która nie ma granic wiekowych, poglądowych i społecznych. Takiej, która pokazuje rzeczywistość. Nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli, jednak taka kolej rzeczy. Opowiadanie nie ma stałych bohaterów. Osoby, które występują w opowiadaniu przedstawiać będę z prawej strony, ponieważ doszłam do wniosku, że tak będzie najlepiej- wszyscy w jednym miejscu i łatwo to znaleźć. Jedyną taką stałą osobą jest główna postać czyli Julia. Jej osobę opiszę poniżej:





Julia to 17 letnia dziewczyna mieszkająca w niewielkim mieście, chodzi do najlepszego LO w okolicy.
Po wielu ‘przygodach’ i próbach odnalazła się w swoim życiu. Ma to czego chciała- szczęście. Tylko czy ono będzie wieczne? Zobaczymy :)

Mam nadzieję, że spodoba się wam i będziecie tutaj zaglądać :*