czwartek, 18 kwietnia 2013

Piąta.


Udało mi się dodać nowy rozdział. Kolejny już się tworzy, więc może w niedzielę po południu uda mi się wrzucić. Strasznie często wrzucam te części, chyba muszę zwolnić :D W tym rozdziale wkracza Lira ( Weronika), która jest kobietą Mesuta na Mężu (funpage 'Mój mąż będzie piłkarzem') jak tez w opowiadaniu. Właśnie od niej zaczynam wkręcać dziewczyny ze strony do opowiadania więc kochane, mam nadzieję, że będziecie zadowolone :) Kolejny rozdział jak już mówiłam jest w toku, więc życzę miłego czytania i do kolejnego. <3
PROSZĘ O KOMENTARZE, ŻEBYM WIEDZIAŁA KTO CZYTA I DLA KOGO PISZĘ!
DZIĘKUJĘ! :3
_____________________________________________________________________________

Czwartek. Dzień w którym zaczyna się nowe życie Julii. Hiszpania. Madryt. Nowy rozdział jej życia. Wiele się zmieniło. Zapomina już o byłym chłopaku, nie chce go pamiętać. Nie po tym co zrobił. Teraz zaczyna nowe życie z dala od dawnych znajomych i miejsc, które wywołują wspomnienia.

Jestem w mieście, które jest jednym z najważniejszym dla mnie. Mieście Królewskim. Mieście, które było marzeniem. Największym. Teraz staje się to rzeczywistością. Moje życie zmieniło się o 180 stopni i wydaje mi się, że na lepsze. Jestem na dobrej drodze do ułożenia sobie wspaniałego życia. Wsiadłam w taksówkę i podałam kierowcy karteczkę z adresem. Sama nie wiedziałam, gdzie mieszkam. Wiedziałam tylko tyle, że to numer mieszkania to 96. W końcu dotarliśmy na miejsce. Podziękowałam i zabrałam bagaże na 4 piętro. Dobrze, że winda działała, bo po schodach było by ciężko. 

Weszłam do mieszkania. Było nowoczesne i piękne.  Kuchnia z jadalnią, salon, łazienka i spialnia. Wszystko beżowo- brązowe. Zakochałam się t w tym miejscu. Było takie cudowne. Weszłam do salonu. Na stoliku w salonie leżał list:

„ Bienvenido en Madrid!
   Mam nadzieję, że spodoba Ci się tutaj i będziesz szczęśliwa.
   Wpadnę wieczorem!
                                                                                    Mesut”

Miły był. Od samego początku naszej znajomości potrafimy się dogadać. Może to dziwne, bo w sumie znamy się nie cały miesiąc, jednak wiem że jemu mogę zaufać. Poza tym strasznie szybko przywiązuję się do ludzi. Dziękowałam Bogu za to, że wszystko tak się potoczyło. Jestem w mieście, które jest jednym z najważniejszym dla mnie. Mieście Królewskim. Mieście, które było marzeniem. Największym. Teraz staje się to rzeczywistością. Moje życie zmieniło się o 180 stopni i wydaje mi się, że na lepsze. Jestem na dobrej drodze do ułożenia sobie wspaniałego życia.
Wciągnęłam resztę moich rzeczy do mieszkania i zaczęłam je wyjmować. W końcu trzeba się rozpakować, a dziś i tak nic innego nie zrobię. Zabrałam tylko te najważniejsze rzeczy, jednak były to 3 walizki i torba. W końcu kobiety tak mają. Dużo tego, no ale wszystko potrzebne albo może się przydać. Rozkładanie się zajęło mi coś koło trzech godzin. Kiedy skończyłam była już 20. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to Mesut. Przyjechał ze swoją kochaną Lirą. Cieszyłam się, że w końcu mogłam ją poznać. Tyle o niej mówił. Była strasznie miła, otwarta i ogólnie niesamowita. Widać było po nich, że nie jest to jakiś taki chwilowy związek. Czułam, że to silny wiązek, którego nie zniszczy byle co, że nie stanie się nic z tego co u mnie. Siedzieliśmy sobie w salonie i rozmawialiśmy. W pewnym momencie pogrążyłam się w myśleniu. Dobrze, że byli szczęśliwi. To było ważne. Jednak czułam się dziwnie. Niedawno miałam to samo, a jednak uczucie okazało się złudne. Ale niestety wspomnienia zostają. Chciałam znów czuć się ważna, komuś potrzebna. Niestety. Teraz po całym zajściu z Mario nie miałam najmniejszej ochoty w cokolwiek się angażować, szczególnie emocjonalnie. Przynajmniej w najbliższym czasie. Nagle Mesut wyrwał mnie
z toku myśli:
- Julia, Ty słuchasz czy nie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. Jesteście tacy kochani i szczęśliwi, że aż Wam zazdroszczę.- powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
- Ale nie masz przecież czego zazdrościć. Jestem pewna, że znajdziesz tego jedynego i to niedługo. I tutaj. – powiedziała Lira.
- Zapomniałbym o niespodziance. Jutro o 13 mamy trening i chcę żebyś przyszła z Lirką. Poznasz chłopaków,  może coś się dowiesz od nich samych. Wiem, że bardzo chciałaś ich spotkać, a skoro mogę spełnić twoje marzenie, to czemu nie. – powiedział Mesut wyraźnie zadowolony.
- No co Ty? Nie. Serio? Nie wierzę. O mamo. – nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie straszliwie. Przytuliłam go. – Dziękuję.

Wyszli ode mnie coś koło 22. Umówiłam się z Lirą na 12 u mnie, bo ja nie mam pojęcia jak poruszać się po Madrycie. W końcu jestem tu pierwszy dzień. Gdy już zostałam sama postanowiłam, że pójdę się wykąpać. Gdy już wyszłam z łazienki, zrobiłam cos do jedzenia i sprawdziłam facebooka. Nic ciekawego. Popisałam chwilę ze znajomymi i poszłam się położyć. Jednak mimo ogromnego zmęczenia moją głowę zaprzątały przeróżne myśli. Trening Realu Madryt. Ja jako jedyna obca osoba. A co jeśli będę sztuczna? Jeśli mnie nie polubią? Nie wiem. Boję się. Jednak to moje marzenie i mimo  wszystko spełnię je, skoro mam szansę. Poradzę sobie. Muszę.

piątek, 5 kwietnia 2013

Czwarta.


Ludzie napisałam czwóreczkę.
Jednak najlepsze opowiadania powstają w szkole. To jest w moim przypadku pewne. Dzięki Blani mam ochotę już pisać o 'konkretach' ale mi się nie da teraz tego wkręcić i muszę czekać. ale nic. :c
Mam nadzieję, że się spodoba :3
JEŚLI PRZECZYTACIE- SKOMENTUJCIE. CHCĘ WIEDZIEĆ DLA KOGO PISZĘ. <3
MIŁEGO CZYTANIA :)
_________________________________________________________

Idąc do domu chłopaka nie wiedziałam co się dzieje. Nic mi nie powiedział, gdy rozmawialiśmy. Wchodząc przez furtkę denerwowałam się. Kiedy szłam ścieżką do drzwi wejściowych Mario wyszedł z domu i idąc w moją stronę uśmiechnął.
- Cześć piękna- powiedział przytulając mnie.
- No hej, co się stało? Nawet nie wiesz jak wystraszyłam się tym twoim telefonem. Weź mi powiedz, bo nie wytrzymam.
- Uspokój się mała. Zaraz się dowiesz. Pomału- powiedział chłopak i łapiąc mnie za rękę zaprowadził do domu.
Wchodząc do salonu przeżyłam szok. Było tam pełno ludzi, dekoracji i wszyscy śpiewali sto lat. To było niesamowite uczucie. Miałam łzy w oczach, i były to  łzy szczęścia.
- Jejku, dziękuję Wam. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałą niespodziankę. Dziękuję.
A Tobie najbardziej, bo czułam jakiś podstęp w tym wszystkim- powiedziałam odwracając się do Mario.
- No jak zawsze. Ty musisz wszystko czuć. Wszystkiego najlepszego skarbie- powiedział składając na moich ustach namiętny pocałunek.
Impreza trwała już 2 godzinę. W tym czasie poznałam wielu nowych ludzi, znajomych Mario z klubu i reprezentacji, których zaprosił wiedząc jak są dla mnie ważni. Nie zapomniał też, że moją miłością zaraz po Los Galacticos jest Bayern i chłopaków z tego klubu również nie zabrakło. Poznałam Manuela Neuera, Bastiana Schweinsteigera ( przyszedł oczywiście z Lucasem, co wcale mnie nie zdziwiło- wręcz przeciwnie), Jerome Boatenga, Mario Gomeza i Thomas Mullera. Chłopaki przynieśli mi ogromnego miśka- maskotkę klubową w koszulce Bayernu. Myślałam, że umrę ze szczęścia. Wyściskałam ich wszystkich, sama nie wierząc w to, co się dzieje. Jedno  moich marzeń właśnie się spełnia i to w moje urodziny. Ledwo skończyłam rozmawiać z chłopakami, chciałam pójść do Mario, przeszłam dwa kroki i wpadłam na Mesuta Oezila. W tym momencie przeżyłam szok. Zawodnik mojego ukochanego klubu na moich urodzinach. No nie wierzę w to.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział ze swoim wspaniałym uśmiechem.
- Dz-dz-dziękuję Ci bardzo, ei nie wiem co powiedzieć.  – jąkałam się rozmawiając z nim- nie wierzę, że jest tu ktoś z Madrytu i jeszcze z nim rozmawiam, o mamo.
- Jula, spokojnie. Przecież to nic nadzwyczajnego. Nie jestem przecież inny niż Ty.
- Madryt. Real Madryt. Czy ty już tego nie pamiętasz?- spytałam zdenerwowana
- Wiem, wiem o co ci chodzi. Ale to nie jest nic takiego przecież, klub jak klub, tylko że jeden z najlepszych- zaśmiał się Mes.
- Najlepszy. Jeeeju, ale mam dużo pytań..
- No to pytaj- uśmiechnął się Oezil.
Siedziałam z Mesutem w kuchni, rozmawialiśmy o klubie, relacjach, zawodnikach – wypytałam o wszystko od Ikera i Ramosa do rezerw i Castilli. Musiałam to wiedzieć. Bardzo fajnie nam się rozmawiało. Później zeszliśmy na tematy bardziej prywatne. Mes opowiedział mi o swojej wybrance. Miała na imię Lira, i z jego opowieści można było wywnioskować jak bardzo się kochają. Bardzo cieszyłam się  tego faktu. Chciałam szczęścia każdego ‘naszego’ zawodnika. Sama wtedy byłam bardzo zadowolona. Później ja opowiedziałam mu o przeprowadzce i o tym jak poznaliśmy się z Mario. Czułam, że mogę mu zaufać. Kiedy skończyłam mówić o mnie i moim facecie spojrzałam na telefon. Był tam nieodczytany sms od Mario:
‘Kocie, przyjdź na górę. Mam coś dla Ciebie ;*’
Przeprosiłam Mesuta, który zrozumiał o co chodzi i tylko się zaśmiał. Był strasznie kochany. Idąc na górę, spodziewałam się wielu rzeczy ale na pewno nie tego co zastałam. Zastanawiałam się gdzie może być Mario i doszłam do wniosku, że pewnie w sypialni. Otwarłam drzwi i przeżyłam szok. W pokoju mój facet zabawiał się z dziewczyną, która pomagała mu zorganizować moje przyjęcie i najwyraźniej nie widział w tym nic złego. Nagle mój wzrok spotkał się z jego wzrokiem i sparaliżowało mnie. Jednak jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Nie wiedziałam co czuję. Kochałam go i jednocześnie nienawidziłam. Uciekłam stamtąd i płacząc zbiegłam po schodach. Znów wpadłam Na Mesa.
- Julia, coś się stało?
- Nic. Nie ważne. Zostawcie mnie wszyscy w świętym spokoju- krzyczałam przez łzy i wybiegłam z domu Goetzego.
Chciałam być teraz sama. Bałam się z kimkolwiek rozmawiać. Czułam się zdradzona, oszukana. Po chwili byłam już pod moim mieszkaniem. Z trudem otworzyłam drzwi wejściowe. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co się ze mną dzieje i co mam robić. Zdjęłam buty i z płaczem rzuciłam się na łóżko. Nie miałam zamiaru robić nic. Chciałam tylko płakać. W pewnym momencie zadzwonił domofon. Nie otwierałam. Nie chciałam widzieć nikogo. Jednak niespodziewany gość nie dawał za wygraną. Po 3 minutach ciągłego dzwonienia podeszłam do drzwi zdenerwowana i otwarłam je.|
- Spokoju nie można mieć?
- Teraz nie. Mogę wejść?- spytał Mesut, którego nigdy nie spodziewała bym się tutaj.
-No… wejdź, proszę.- powiedziałam zamykając za nim drzwi.- O co chodzi?
- Julka, to ja powinienem spytać. Dobra, może to nie jest moja sprawa i możesz nie odpowiadać. Ale widzę, że coś jest nie tak. Martwię się rozumiesz?
- Matko, nikt nigdy nie zrobił czegoś takiego jak Ty. - powiedziałam siadając na kanapie- Nikt nie przyszedł mówiąc, że się martwi. Nawet ON. Naprawdę poczułam się jak coś warty człowiek. Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. Poznałem Cię niedawno, a Ty zaufałaś mi i opowiedziałaś bardzo dużo. I z tych opowieści wnioskuję, że jesteś bardzo silną osobą. Jednak kiedy zeszłaś w takim stanie z góry widziałem, że coś się stało. Coś co naprawdę Cię poruszyło i na czym Ci zależało. A kiedy już prawie zabiłaś mnie swoim krzykiem i uciekłaś, byłem tego pewien. Dlatego dowiedziałem się gdzie mieszkasz i przyjechałem, żebyś nie zrobiła nic głupiego.- powiedział siadając obok mnie i obejmując ramieniem.
- Mes, nie wiesz jakie to jest miłe dla mnie. W końcu ktoś się mną naprawdę zainteresował. Normalnie nie reaguję w ten sposób ale to co dziś się stało przeszło samo siebie… - zaczęłam opowiadać mu co stało się na górze a z moich oczu znów popłynęły łzy.
Po jakimś czasie, gdy skończyłam moją historię Mesut powiedział, że Mario nie pojawił się na dole od czasu mojej ucieczki. W tym momencie zrozumiałam, że to koniec naszego związku. Nie ma sensu tego ciągnąć, skoro on niczego do mnie nie czuje. Dodatkowo te jego ‘wakacje’ na które pojechał też okazały się przyjemne, oczywiście dla niego. Dowiedziałam się tego od Marco, który wiedział, że powinien mi powiedzieć. To tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Po tych rozmowach doszłam do wniosku, że wyjeżdżam. Jadę do Madrytu. Zawsze chciałam tam mieszkać a teraz znam Mesuta i może będzie łatwiej, niż gdybym była sama. Muszę zapomnieć o tym co było. O Dortmundzie, który znienawidziłam jeszcze bardziej. O Mario i o tym co nas łączyło.